Komentarz wyścigowy (2)

Takiego wyścigu nie było od połowy lat 80. :). Nie, nie miałem na myśli “tak fascynującego”. Takiego, w którym główną osią wydarzeń jest rywalizacja między zawodnikami tej samej drużyny. Zdarzało się coś takiego w innych Wielkich Tourach (Cunego-Simoni w Giro ’04, do pewnego stopnia Olano-Jimenez we Vuelcie ’98), ale na trasie Wielkiej Pętli ostatnim takim przypadkiem jest sławetna rywalizacja Grega Lemonda z Bernardem Hinault w latach 1985 i 1986.

Tak naprawdę o żadnej rywalizacji Contador – Armstrong nie powinno być mowy – Alberto Contador jest w tej chwili po prostu lepszym kolarzem, zarówno na czas, jak i w górach, co udowadniał zarówno w wiosennych wyścigach, jak i przez pierwsze dwa tygodnie Tour de France. Tyle że nie po to uruchamiano wielki spektakl medialny pt. “powrót Armstronga”, żeby miał on w TdF pełnić rolę, jaka mu teoretycznie powinna przypaść, czyli mentora i pomocnika Contadora, ewentualnie wicelidera grupy ubezpieczającego Hiszpana w GC. Priorytetem było przecież “zbieranie pieniędzy dla fundacji”. Może jestem uprzedzony do Armstronga, ale we mnie budzi to niesmak. Zwłaszcza, że trafił do grupy dominującej w peletonie i otrzymał doprawdy komfortowy zestaw pomocników.

Dzisiaj więc oglądaliśmy sceny zupełnie niespotykane w zawodowym peletonie – Armstrong z Klödenem nadający tempo pościgu za Contadorem – a Hiszpan chyba ostatecznie rozwiał wątpliwości, kto powinien być liderem. O ile do tej pory zwolennicy spiskowej teorii dziejów mogli przepowiadać jakiś nagły defekt Alberto, podanie mu złego bidonu czy niespodziewaną kontrolę antydopingową, o tyle w tej chwili, gdy Schleck i Wiggins są już tuż-tuż za Armstrongiem, a na horyzoncie Mont Ventoux, takie pomysły groziłyby przegraniem całego wyścigu. A tego Bruyneel jednak chyba nie chciałby.

Niezależnie od wszystkiego, chora jest sytuacja, w której dyrektor grupy jest tak blisko związany z jednym z jej zawodników, że dla jego marketingowych interesów poświęca czy ryzykuje interes grupy. Ale to już kwestia do sponsorów Astany.

Advertisement