Jak to się robi we Wrocławiu

Władze Najdynamiczniejszego Polskiego Miasta mają coraz większe problemy, żeby sfinansować kolejne dynamiczne inwestycje, poszukują więc oszczędności. W te wakacje padło na komunikację miejską. Mimo że Wrocław ma prawdopodobnie – obok GOP-u – najgorzej działający transport publiczny z wszystkich polskich dużych miast, zarząd postanowił jeszcze bardziej zmniejszyć częstotliwość kursów tramwajów i skrócić kilka przelotowych linii autobusowych. Decyzja wywołała ostre protesty – to już nie te czasy, kiedy rządząca Wrocławiem elita była w stanie wmówić swojemu elektoratowi wszystko. I nagle dzisiaj czytam w “Gazecie”, że miasto wycofuje się z cięć w komunikacji. Bardzo słusznie, dobrze świadczy o magistracie, że potrafi się wycofać z głupiej decyzji, ale otoczka jest dość kabaretowa:

Prezydent Dutkiewicz unieważnił decyzję o cięciach, gdy tylko wrócił z wakacji. – Jestem w pracy od trzech godzin. Nie uważam, że prezydent powinien zajmować się wszystkim w mieście. Jednak tu chodzi o tak ważną sprawę, że postanowiłem się wtrącić. Bardzo zaniepokoiły mnie decyzje, jakie zapadły w trakcje mojego urlopu. Nie można oszczędzać na komunikacji. Komuś absolutnie się coś pokręciło. Na wrześniowej sesji rady miejskiej zwiększymy pulę środków na tramwaje i autobusy. Żeby nie robić bałaganu, obecny rozkład będzie obowiązywać do końca miesiąca – mówił prezydent.

Nieoficjalnie wiemy, że wczoraj na dywaniku u prezydenta wylądowali m.in. dyrektor Czyryło i odpowiedzialny za komunikację wiceprezydent Wojciech Adamski.  Obaj zostali zrugani za nadgorliwość w szukaniu oszczędności budżetowych.

Dobry car i źli ministrowie, jednym słowem. Na szczęście coraz mniej wrocławian się na te przejrzyste piarowe sztuczki nabiera.

Tymczasem prezydent Gliwic, pan Frankiewicz, był bardziej konsekwentny i od wczoraj w mieście nad Kłodnicą nie jeżdżą tramwaje. Zamiast nich kursują autobusy, o oryginalnej numeracji A4 (że niby za tramwaj 4 – ale podejrzewam, że skojarzenie z gliwicką autostradą jest nieprzypadkowe: Frankiewicz ma zamiłowanie do takich tanich reklamiarskich gestów). Wczoraj akurat mijałem taki jeden autobus. Siedział w nim jeden pasażer.

 

Advertisement