Coś więcej, bo w sumie o tym nawet nie marzyłem.
Wydawało mi się po koncercie Van der Graaf Generator sprzed dwóch i pół roku, że to była już ostatnia Legenda, o obejrzeniu której na żywo przez ileś tam lat marzyłem i wreszcie to marzenie udało się spełnić. Że innych już albo zobaczyłem na żywo (Camel, Yes, Jethro Tull, Peter Gabriel), albo zobaczenie ich jest kompletnie nierealne (Led Zeppelin, Genesis w najlepszym składzie, Pink Floyd z Watersem, King Crimson w składzie i repertuarze z 1974 roku, Talk Talk, Marillion z Fishem). Że zostało mi śledzenie współczesnych gwiazd i nie ma co liczyć na powroty do przeszłości.
Wydawało mi się do dzisiaj. Dzisiaj tak z głupia frant wszedłem na stronę Rock Serwisu i zobaczyłem… bilety na koncerty United Kingdom w Polsce.
Bilety na koncerty United Kingdom w Polsce. Pierwsze w ogóle koncerty reaktywowanego United Kingdom. 3 listopada w Krakowie.
Co prawda oni się oficjalnie nie nazywają United Kingdom, a używają kryptonimu UK30th. Ale przecież w składzie jest dwóch najważniejszych muzyków zespołu – Eddie Jobson i John Wetton, a towarzyszyć im będzie między innymi Tony Levin.
Przepadam za United Kingdom. Za obiema płytami. Za jazzowymi odlotami z pierwszej, za mini-hitem Rendez-vous 6.02 i suitką Carrying No Cross, stanowiącą swoiste epitafium dla rocka progresywnego lat 70. Za Jobsonem solo: za ultra rzadkim podobno albumem jego projektu Zinc, który udało mi się kupić na allegro za jakieś 40 zł – sprzedający chyba nie zdawał sobie sprawy, jakim skarbem dysponuje, za rozsławionymi przez Piotra Kaczkowskiego piłeczkami pingpongowymi. Ale to wszystko wydawało się zamkniętą raz na zawsze przeszłością. A skoro nie, to może jednak i Genesis zagrają kiedyś z Gabrielem i Hackettem?
Ale jestem podjarany.