Tak, nie ma się co dziwić, że mało komu chce się iść na mecz ze Słowacją. Eliminacje przegrane, gra reprezentacji w ostatnich meczach paskudna, nowy trener nie daje jakichś większych nadziei, żeby było lepiej. Do tego coraz chłodniej. W sam raz, żeby zostać w środowe popołudnie w domu. Ale żeby dorabiać do tego ideologię… śmieszne.
Trzy lata temu warszawski mecz z Serbią obejrzało sześć tysięcy kibiców (za bilety zapłaciła jedna trzecia z tego). Nikt wtedy nie mówił o bojkocie, ot – oto efekt tragicznej gry z Finlandią. Później, gdy reprezentacja zaczęła grać lepiej, na jej mecze nie można było się dostać – na kończące eME spotkanie z Belgią było podobno dwieście tysięcy chętnych. Czy wtedy sytuacja w PZPN była w jakikolwiek istotny sposób lepsza? Ok, wtedy rządził Listkiewicz (odsądzany zresztą przez dziennikarzy i kibiców od czci i wiary). Ale mamy rok 2009. Prezesem jest już Grzegorz Lato, w związku rządzi sitwa Piechniczka i Engela, zawarty został skandaliczny kontrakt ze Sportfive. Powodów do protestowania przeciw PZPN jest mnóstwo. Czemu nie ogłosiliście swojego protestu przed meczem z Irlandią Północną, szanowni protestanci? Nasuwają się dwa wyjaśnienia. Po pierwsze, bo wtedy były jeszcze realne szanse na awans, a więc baliście się, że akcja zakończy się spektakularną klapą. Po drugie, bo wtedy trenerem był gość, którego darzyliście irracjonalnym i kompletnie nieodwzajemnionym uczuciem. Teraz zaś jest nim człowiek uważany za typowego przedstawiciela Polskiej Myśli Szkoleniowej. Ale czym w takim razie różnicie się od tych leśnych dziadków, których tak nienawidzicie? Oni też życzyli porażek reprezentacji, gdy trenerem nie był ich faworyt.
Porównujecie się do tych, którzy trzydzieści lat temu przeprowadzili w Polsce pokojową rewolucję. Im groziły więzienia, wyrzucenie z pracy, w najlepszym wypadku – zablokowanie kariery. Wam nie grozi nic. Nie pójdziecie na stadion, obejrzycie mecz w telewizji, a jeśli Wasz bojkot pójdzie krok dalej – zamiast meczu obejrzycie M jak miłość czy co tam leci na innym kanale. Bo przecież ten mecz tak naprawdę Was kompletnie nie obchodzi, on jest o pietruszkę. Żałosny byłby wegetarianin, który krzyczałby, że protestuje przeciwko władzy nie jedząc mięsa; żałosny byłby impotent, który rozgłaszałby wszem i wobec, jak bardzo jest cnotliwy. I tak samo żałośni jesteście Wy.
I głównie z Waszego powodu planuję się wybrać w tę środę na Stadion Śląski.