Polskie partie polityczne przypominają monarchie.
W normalnej partii, w sytuacji gdy lider przegrywa kolejne wybory, podejmuje idiotyczne decyzje, zraża nie tylko wyborców, nie tylko sprzyjających mu dziennikarzy, ale i swoich współpracowników, zbiera się jakaś opozycja, wystawia kontrkandydata i prędzej czy później lidera usuwa.
PiS nie jest normalną partią. (PO zresztą też nie). Obecna sytuacja w Prawie i Sprawiedliwości przywodzi na myśl monarchię, w której król zwariował. I wszyscy poddani doskonale zdają sobie z tego sprawę, doskonale są świadomi też, jak tragiczne konsekwencje mogą mieć rządy obłąkanego monarchy – a jednak nikomu nawet nie przychodzi na myśl, żeby szalonego króla obalić. Wręcz przeciwnie, poddani wypisują wiernopoddańcze adresy do króla i nie są w stanie mu się sprzeciwić nawet po wyrzuceniu z dworu.
Szkoda Polski, jak powiedział pan prezydent, kiedy poprzedni pan prezydent zostawał panem prezydentem.