Marek Kondrat w Tygodniku Powszechnym powołuje się na “Prześnioną rewolucję” Ledera:
“Ona [rewolucja] już nastąpiła. Andrzej Leder stawia tezę, że rewolucja społeczna w Polsce odbyła się między 1939 a 1946 r., w ogromnej części bez naszego udziału. Trzy najbardziej symboliczne elementy tej zmiany to Holokaust, Katyń i Powstanie Warszawskie: straciliśmy wtedy mieszczaństwo, inteligencję, klasę średnią. Potem przyszła reforma rolna i zmiana mentalności określonej przez wieś i folwark ku tej zdeterminowanej przez miasto i miejski styl życia. W miejscu tych nieobecnych zasiedli ci, którzy nie byli na to kompletnie gotowi. Czyli – wracając do Starowieyskiego – nie umieli zachować dystansu 10 centymetrów od stołu.”
A Leder mówił (w wywiadzie ze Sroczyńskim):
“Polska przedwojenna żyła w czymś, co można nazwać przedłużonym średniowieczem. Było to społeczeństwo stanowe, bardzo niesprawiedliwe. Duża część ludu nienawidziła tych wszystkich, których postrzegała jako wyzyskiwaczy, czyli pośredników, Żydów, mieszczaństwa w ogóle, a poza tym ziemiaństwa. Przy czym ziemiaństwo było trudniej nienawidzić, bo uosabiało polskość i tradycję, do której wielu aspirowało. Więc ta nienawiść była dość zawikłana.”
Powoływać się na niego, żeby gloryfikować ten przedwojenny układ (a to właśnie robi Kondrat, zachwycając się tymi 10 centymetrami od stołu)… no mózg staje.