- PiS wygrywa, bo stworzył bardzo szeroką i stabilną koalicję wyborców – obejmującą elektorat konserwatywny oraz elektorat socjalny, i realizuje ich oczekiwania. Napisano już o tym wiele, więc nie ma się co specjalnie powtarzać. Filar konserwatywny może się osłabić pod wpływem postępującej jednak modernizacji społeczeństwa, ale jest to proces długotrwały i nie ma co zakładać że jeden czy drugi film naraz zrobią z Polski Irlandię. Filar socjalny może się załamać, kiedy załamie się budżet, ale ten jak na złość ma się cały czas dobrze.
- Platforma Obywatelska też miała swoją koalicję wyborców, dzięki której wygrała wybory w 2007 i 2011 – można ją nazwać koalicją modernizacyjną albo koalicją autostrad. Ona się rozsypała po Euro 2012. Wtedy też przestała działać sztuka udawania, że się jest jednocześnie partią progresywną i konserwatywną. Konserwatyści poszli sobie z Gowinem do PiS-u, progresywiści błąkają się w poszukiwaniu centrolewu.
- PO jest nadal największą partią opozycyjną, ale gdyby zapytać jej wyborców, dlaczego na nią głosują i jakie ich wartości reprezentuje, odpowiedzią w znacznej większości byłoby milczenie. Jej koalicja wyborców obejmuje przede wszystkim wyborców, których główną motywacją jest odsunięcie PiS. Otóż bardzo trudno taką koalicję poszerzać o tych, którym ten PiS aż tak bardzo nie przeszkadza – a zmotywowany antypisowski elektorat to jest jak widać grupa wyraźnie mniejsza niż koalicja wyborców PiS.
- Od dawna pisałem, że Koalicja Europejska w tym kształcie jest złym pomysłem (a jeszcze gorszym byłoby poszerzenie jej o Biedronia). Opozycja powinna była pójść dwoma blokami – chadecko-centrowym (najlepiej pod szyldem PSL, który miałby walczyć o odzyskanie Mazowsza czy Lubelszczyzny – przecież jeszcze dekadę temu PiS wcale tam nie wygrywał z taką przewagą) i progresywno-lewicowym (który miałby skutecznie walczyć o mobilizację progresywnego elektoratu w wielkich miastach). Tyle że żeby to było realne, podzielić się powinna… sama PO. W tej kampanii Koalicja Europejska najostrzejszą – i skuteczną – walkę o wyborców przeprowadziła z Wiosną Biedronia. Z PiS już się tak dobrze nie udało.
A wszystko przez ten fetysz wyższego słupka w wieczór wyborczy. Którego i tak się nie udało osiągnąć.
- Opozycja zmarnowała cztery lata. Nie sądzę, żeby miała to nadrobić przez najbliższe pół roku (chociaż walczyć oczywiście trzeba). Nie robię sobie też złudzeń, co będzie znaczyła następna kadencja rządów PiS dla resztek praworządności w Polsce.
Powody do optymizmu? Za bardzo nie widzę. Ale każda władza kiedyś mija. Gdzieś koło 2012 też wydawało się, że PO ma zagwarantowane rządy na dekady.
Znamienna w tym kontekście jest odmowa odpowiedzi przedstawicieli Koalicji Europejskiej na pytania w Latarniku Wyborczym. Dlaczego- nie rozumiem.
LikeLike
Wiadomo, nie byli w stanie uzgodnić odpowiedzi w ramach całej koalicji.
LikeLike