Powrót do rzeczywistości

Siatkarze skoncentrowali znaczną część uwagi opinii publicznej (w tym krótkowłosego pseudointelektualisty) w ostatnich dniach, ale tym drastyczniejszy był powrót z japońskiego snu do polskiej rzeczywistości. Bo afer z ostatnich kilku dni śmiało starczyłoby na cały kwartał. Tajemnicza misja policjantów z komisariatu kolejowego, zabawy Młodzieży Wszechpolskiej, wreszcie sprawa największego kalibru – seks-afera w Samoobronie. Skądinąd zbyt długo żyję w Polsce i obserwuję polską politykę, żeby wierzyć, że pojawienie się w mediach dwóch takich afer (dotyczących przecież zdarzeń sprzed lat) w ciągu kilku dni jest kwestią przypadku – pytanie tylko, kto jest głównyn rozgrywającym. Ale mniejsza z tym.

Seks-afera robi wrażenie. To nie pierwszy przypadek, kiedy to politycy zachowują się jak samce alfa w stadzie słoni morskich, ale jednak zaloty Tadeusza Iwińskiego to przypadek „z innej półki” niż skandal w Samoobronie. Tak czy owak, jakoś mnie ten skandal kompletnie nie dziwi, niezależnie od tego, ile z wypowiedzi Anety Krawczyk jest prawdą. Przecież od dawna słyszy się opowieści z „Polski powiatowej” o załatwianiu pracy przez łóżko. Gdyby Łyżwiński pracował w tej swojej restauracji czy innym biznesie, mógłby dalej zaciągać do łóżka różne Anety K. i w życiu nikt by się tym nie zainteresował. W kręgu, w którym się obracał, było to zapewne traktowane jako coś zupełnie normalnego. Czy można się facetowi dziwić, że takie zachowania przeniósł do swojej działalności parlamentarnej? Budzi oburzenie i wstyd, że taki Łyżwiński znalazł się w parlamencie i zachowuje się tak, jak się zachowuje. Ale prawdziwe przerażenie budzi to, że ten świat wartości on i jego koledzy z Samoobrony uważają za coś zupełnie normalnego i oczywistego. I pewnie w otoczeniu, z którego się wywodzą, więcej ludzi tak uważa. I my tu sobie uważamy, że ta afera doszczętnie kompromituje Samoobronę, a tam zastanawiają się, czego właściwie od tych chłopaków chcą.

Leave a comment